piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 4

Rozdział 4

Oderwaliśmy się od siebie, i w ciszy wpatrywaliśmy się w siebie. W końcu on zabrał głos.
- Michelle... podobasz mi się, i wiesz... moglibyśmy spróbować być razem? 
W odpowiedzi jeszcze raz musnęłam jego usta.
- To znaczy tak? - zapytał z uśmiechem.
- Tak odpowiedziałam po czym się zaśmiałam
- chodźmy już do nich. - powiedział, po czym oboje skierowaliśmy się do salonu.
- gdzie wyście tak długo byli? - spytał od razu Snake.
- Nie interesuj się. - powiedziałam po czym chwyciłam butelkę wódki.
Jakieś dwie godziny później ledwo trzymałam się na nogach. Niedługo później urwał mi się film.


Obudziłam się w znanym już mi pokoju, głowa napierdalała mnie jak nigdy. Nie chciało mi się wstawać, dlatego leżałam na łóżku z zamkniętymi oczami. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, otworzyłam oczy i zobaczyłam Sebastiana, mimowolnie się uśmiechnęłam, co on odwzajemnił.
- Jak się spało? - spytał, po czym usiadł obok mnie na łóżku.
- Dobrze, dziękuje. - powiedziałam po czym podniosłam głowę i położyłam ją na jego udzie zamykając oczy.
- głowa cię boli po wczorajszym? - spytał głaszcząc mnie po włosach.
- Mhm... - mruknęłam tylko. - która godzina? 
- dochodzi 15...
- o kuźwa... dość długo spałam, - powiedziałam. - ejj, jak ja się tu znalazłam? - zapytałam, i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Zaniosłem cię, film ci się urwał. - powiedział wyszczerzony i pocałował mnie w policzek. - chodź na dół. 
Wstałam z łóżka, a Sebastian złapał mnie za rękę i splótł nasze palce, spojrzałam się na niego i mile się uśmiechnęłam i ruszyliśmy na dół wprost do kuchni. Znajdowała się tam już reszta domowników.
Maria popatrzyła się na nasze ręce lekko zdziwiona, ale też zadowolona.
- Powiedziałeś...? - pytanie skierowała do Sebastiana. On w odpowiedzi tylko się uśmiechnął.
Popatrzyłam na niego lekko zdezorientowana. Zaśmiał się po czym dał mi buziaka w usta.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do blatu po butelkę wody. Wypiłam prawie całą jednym łykiem i odłożyłam z powrotem na blat. Usiadłam przy stole, i wpatrywałam się w jakiś punkt. Wstałam i skierowałam się do salonu.
- Gdzie idziesz? - spytał Rob.
- Przejść się, ogólnie do domu wrócić. Nie mogę wam tyle czasu zajmować. - powiedziałam wiążąc glany.
- Wcale nam nie przeszkadzasz, jesteśmy przyjaciółmi, a dla niektórych czymś więcej... - Powiedział Snake patrząc na Baza.
- No wiem... ale naprawdę nie chcę siedzieć wam na głowie - powiedziałam. - Jeśli chcielibyście żebym przyszła to dzwońcie, Maria zna mój numer. Podeszłam do Sebastiana i pocałowałam go na pożegnanie. - Pa kochanie. - powiedziałam wybiegając z domu.
 Koniecznie muszę się przejść, dobrze mi to zrobi.


* 3 godziny później *

Dochodzi 19, czas wracać do domu, nie ma co robić, ciekawe jaki opierdziel dostanę od mojej matki. Sądzę że będzie ciekawie skoro 2 noce nie było mnie w domu, a tam, przeżyje się. Nawet nie zauważyłam kiedy byłam pod drzwiami mojego domu. Pchnęłam lekko drzwi i od razu znalazłam się w salonie. Na kanapie moja matka obściskiwała się z jakimś gościem, gdy tylko mnie zauważyła wstała i skierowała się w moją stronę.
- Gdzieś ty kurwa była! 2 dni cię w domu nie ma!
- Nagle się mną interesujesz? Jak kurwa miło! nie widzę żebyś się zbytnio przejęła skoro pod moją nieobecność zabawiasz się z jakimiś facetami! - wydarłam się.
- Jak ty się do matki odzywasz! - odezwał się ten facet wstając z kanapy.
- Gówno cię to obchodzi!
- Nie odzywaj się tak do Johna! - odezwała się znów moja matka.
- Masz kuźwa pecha! sprowadzasz do domu jakichś żuli i się mną nie interesujesz! dziękuje! - wydarłam się, a moja matka tak po prostu zdzieliła mnie w twarz, nie pozostałam jej dłużna i zaczęłyśmy się szarpać. Podleciał ten jej amant, i to teraz z nim się szarpałam. Kopnęłam go w kostkę a gdy się chwilowo zdezorientował, zarąbałam mu z kolanka. Wtedy on walnął mnie pięścią prosto w prawe oko, i poprawił w brzuch, zatoczyłam się z bólu, i  dobiłam do ściany. Moja matka podleciała do tego całego Johna i razem poszli do kuchni. Wbiegłam szybko po schodach, i zamknęłam się w moim pokoju na klucz. Rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy, prawe oko napierdalało mnie tak mocno że nie mogłam tego wytrzymać. Na pewno będę miała je podbite, skierowałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę, czyli stary t - shirt i damskie bokserki, i położyłam się spać.



Obudziłam się następnego dnia, prawe oko bolało mnie jeszcze bardziej niż wczoraj. Spojrzałam na zegarek. 17.07, heh, mocny mam sen. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki, spojrzałam w lustro i od razu odskoczyłam. Pod prawym okiem widniało wielkie fioletowe limo. Świetnie, ciekawe jak to zakryję, nienawidzę mocnego makijażu więc odpada. Zaczeszę grzywkę, a co! grzywka na pół twarzy deal with it! Normalnie nie noszę grzywki ale to jest sytuacja awaryjna. Moje długie blond włosy dobrze zakryły siniak pod okiem, ujdzie. Z mojego pokoju dobiegł mnie dźwięk telefonu, poszłam tam i odebrałam.
- Halo?
- Michie? - w słuchawce usłyszałam głos Roba.
- Tak?
- nie ma co robić, wbijesz do nas może? nie będziemy się tak nudzić. - powiedział Rob.
- Jasne, będę za jakieś 20 minut. - powiedziałam i odłożyłam słuchawkę.
Wychyliłam się lekko zza drzwi mojego pokoju. Dom był pusty, całe szczęście. Zbiegłam ze schodów, zasznurowałam moje wyniszczone glany i luźnym tempem skierowałam się w stronę domu skidów. Niedługo później stałam już pod drzwiami chłopaków, otworzyłam je i moim oczom ukazała się piątka znudzonych, i nie wiedzących co zrobić ze swoim życiem ludzi.
- Michelle! - Maria zauważyła mnie jako pierwsza. - grzywka? coś nowego.
- tak wiem, nie lubię jej ale dzisiaj mam jakiś taki kaprys. - uśmiechnęłam się, kłamałam, no bo co miałam powiedzieć! że facet mojej matki podbił mi oko i nie mam jak go zakryć?! śmieszne.
Usłyszałam kroki na schodach, po chwili zobaczyłam Baza.
- Michelle! - zawołał, i podbiegł do mnie. Pocałował mnie na przywitanie, po czym przytulił.
- Fajnie że jesteś - powiedział i chciał odgarnąć moją grzywkę za ucho. Na ten gest od razu odskoczyłam jak oparzona. Nie chcę mu o tym mówić, zacząłby się martwić.
- Co się stało?! przepraszam, zrobiłem coś nie tak? - spytał lekko przestraszony Bach.
- Nie, nie, nic, to moja wina przepraszam. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego, jednak nadal widziałam te niepewność w jego oczach.
- Dobra to co robimy? - zapytałam zmieniając temat, i siadając na kanapie.
-Ymmmm.... nie wiem pogadajmy? - rzucił temat Bolan.
- a o czym? - spytał Rob.
- o wszystkim. - znowu Bolan.
- A pamiętacie jak podpaliliśmy Bachowi włosy? - zaczął Scott.
- To było wredne! - stwierdził Bach siadając obok mnie. - Jak mogliścię mi to zrobić tępaki!
- Taa... a potem bieganie z wężem ogrodowym.
- Piszczałeś jak baba! - dorzuciła Maria.
- A idź się utop! - stwierdził Bach z miną naburmuszonego dziecka.
Zaczęłam się śmiać, Sebastian spojrzał na mnie z fochem.
- No eej, nie fochaj się - powiedziałam szturchając blondyna w ramię. - Nadal cię lubię skarbie. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Jak tak to się nie fochnę. - powiedział, i znowu chciał mi odgarnąć grzywkę, ale zatrzymałam jego ręke.
-Sebastian nie... proszę. - wyszeptałam do Blondyna.
- Michie, o co chodzi? co się stało? - spytał wyraźnie zmartwiony Baz.
- Nieważne... - szepnęłam i odsunęłam się obejmując kolana ramionami. Sebastian nadal się we mnie wpatrywał, unikałam jego wzroku.
- Chodź na górę... - przysunął się i szepnął mi na ucho łapiąc mnie za rękę.
Spojrzałam na resztę, zajęta była wspominaniem tego jak snake ukradł Scottowi gacie i latał z nimi na głowie po całym L.A. Nim się spostrzegłam byłam już razem z Sebatianem w jego pokoju. Usiadłam na łóżku po Turecku, i zaczęłam wpatrywać w moje paznokcie. Pierwszy odezwał się Sebastian.
- Michelle... co się dzieje? dziwnie się zachowujesz. - zaczął siadając obok mnie.
- Nic...
- Michie... proszę cię, powiedz.
- Napewno chcesz wiedzieć? -zapytałam.
- Tak.
- Niech ci będzie. - powiedziałam odgarniając grzywkę z twarzy, i ukazując mu wielkie limo pod okiem. -To.
- Kurwa... Kto ci to zrobił?! Kuźwa zabiję gnoja gołymi rękami! - zaczął krzyczeć Sebastian.
- Sebastian uspokój się... prosze cię. - powiedziałam.
- przepraszam, kto ci to zrobił? jak do tego doszło? - wypytywał
- wiesz.. - zaczęłam - wróciłam wczoraj do domu, po tym jak nocowałam u was 2 razy z rzędu, moja matka siedzała z jakimś facetem, zaczęła mnie wyzywać, szarpałam się z nią, potem dołączył do tego ten jej facet, i to on mi to zrobił... - ostatnie zdanie wyszeptałam. Sebastian wpatrywał się we mnie przerażony, i uważnie słuchał mojego wywodu. Spojrzał na mnie zmartwiony, a ja się rozpłakałam. Wtuliłam się w niego mocno, a on zaczął głaskać mnie po włosach i plecach.
- Ciii... spokojnie maleńka... - szeptał mi do ucha.
Gdy już się trochę uspokoiłam oderwałam się od Bacha.
- już lepiej? - spytał głaszcząc mnie po policzku, przytaknęłam. - wiesz... nie musisz tam wracać jeśli nie chcesz. - powiedział i objął mnie ramieniem. - możesz zostać.
- Sebastian... jeśli nie wrócę znowu dostanę wpierdol. - powiedziałam i spuściłam głowę.
-Rozumiem...
- Kurwa! dlaczego akurat ja muszę przechodzić przez takie coś! - wydarłam się.
- Spokojnie...
-Przepraszam...- powiedziałam po czym rzuciłam się do tyłu. - Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym mieć normalne życie. - powiedziałam i poczułam jak kilka łez spadło na mój policzek.
- Heej... Nie płacz kochanie, rozumiem cię. - powiedział Sebastian, po czym starł moje łzy z policzka.
- Wiesz co... chyba  będę już iść powiedziałam podnosząc się do siadu.
- Napewno? - spytał niepewnie Baz.
- Tak. - powiedziałam i wstałam z łóżka.
- Odprowadze cię.
- Jak chcesz. - uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego, poczym skierowałam się na dół. Już po chwili staliśmy przy drzwiach.
- Dobra ludzie, ja już pójdę. - powiedziałam ubierając glany.
Wyszłam z Bachem z domu, ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Zaczęłam nucić jakąś znaną tylko mi melodię, nagle zrobiło mi się dość zimno. Gratulacje Michelle nie wzięłaś kurtki, jaka ja jestem głupia. Zaprzestałam rozmyśleń i wtuliłam się w Sebastiana.
- Zimno ci? - zapytał, i spojrzał na mnie z góry.
- Nooo...trochę, bo jestem mądra i nie wzięłam kurtki. - powiedziałam i strzeliłam FacePalma. Sebastian zdjął swoją skórzaną kurtkę, i zarzucił mi ją na ramiona.
- łiii! Jestem Rockmenem! - zaczęłam skakać i drzeć się jak nienormalna. Sebastian zaczął się śmiać. Objął mnie w pasie i pocałował w czoło.
- Jesteś nienormalna. - powiedział po czym dał mi krótkiego całusa  usta.
- oj wiem, ale chodźmy już bo ci się zimno zrobi. - powiedziałam do chłopaka. Przez resztę drogi szliśmy trzymając się za ręce i rozmawiając. Nie zauważyłam kiedy staliśmy pod drzwiami mojego domu.
- No... to tutaj, dziękuje ci że chciało ci się mnie odprowadzać. - powiedziałam Chłopak uśmiechnął się, objął mnie w pasie i wpił się w moje usta. Objęłam rękami jego twarz i oddawałam pocałunki, gdy skończyliśmy uśmiechnęłam się do niego.
- Jeszcze raz ci dziękuje, do zobaczenia. - powiedziałam i zniknęłam za drzwiami. Nie zważając na to co mówi do mnie moja matka, poszłam prosto do mojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i jak najszybciej zasnęłam.

8 komentarzy:

  1. Ja cię kiedyś normalnie zamorduję. Tak jakoś. Po prostu. A potem podpalę ci włosy- zainspirowałaś mnie do czynów prawdopodobnie zaliczanych do karalnych. Tak, masz się bać.
    Oczywiście rozdział słodko- brutalny, śliczny etc. Napisałabym coś miłego, ale uskuteczniam na ciebie większego focha niż początkowo Sebastian.
    Żegnam ozięble.
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    Dobra, co się oszukuję, Kwiatuszku- baardzo mi się rozdział podoba :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej jak słodko między Sebastianem i Michelle :D Pasują do siebie jak mało kto :D
    Ale Michy ma straaasznie głupią matkę :/ No i ten cały John... co on sobie myśli? I na dodatek matka w ogóle jej nie broniła...
    No i po raz kolejny powiem, że Sebastian jest słodki *.*
    Hahah podpalili mu włosy? Doobre! :D
    Ja na jej miejscu bym u nich została, o! niech się przeprowadzi! Będzie miała spokój :) (Takie tam moje nic nie znaczące myśli) :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje nic nie znaczące myśli mogą zacząć coś znaczyć. ( tak wiem to zdanie w ogóle nie ma sensu ale nie obchodzi mnie to. xD).

    OdpowiedzUsuń
  4. Podpalić włosy? Ojej, a ja tak płacze po tym jak ścięłam pół metra moich :( Nie dziwię się, że biedaczek wciąż ma traumę.
    Zastanawia mnie, dlaczego ludzie, którzy mają najmniej do gadania krzyczą najwięcej. Przecież to obcy facet, teoretycznie powinien czuć się skrępowany jej obecnością a tu taki przykry incydent. W tym wypadku ani fikcja ani życie nie jest łaskawe, niektórzy faceci mają jakieś psychiczne upodobanie do bicia kobiet.
    Ale rozumiem dlaczego ona nie chce się przeprowadzić. Przecież jeśli to zrobi to nagle zostanie zupełnie sama. A bądź sobie samotną dziewczyną jeśli (wobec przykrej ewentualności) ów miły właściciel domu postanawia się elegancko mówiąc, fochnąć. Dom jaki by nie był, zawsze jest domem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ścięłaś pół metra włosów? ooo jaka szkoda :(.

    OdpowiedzUsuń